Chyba na dobre utknęłam w Lizbonie. Na szczęście mogło być gorzej. W końcu z jakiegoś powodu Portugalia przyciąga miliony turystów przez cały rok. W związku z tym, że kraj pozostał otwarty dla turystów, postanowiłam opowiedzieć jak sytuacja w Lizbonie wygląda okiem lokalsa. A sytuacja zmienia się co jakiś czas i tak naprawdę nie wiadomo co będzie za tydzień lub dwa. Skupię się więc na tu i teraz. Santa Luzia, Lizbona Każdego dnia mamy sporo nowych przypadków koronawirusa (10 lipca - 402). …

Po tygodniach życia w kwarantannie i trzymaniu dystansu społecznego chyba wszyscy marzymy, żeby gdzieś się na chwilę wyrwać i oderwać od tej dziwnej, nowej, rzeczywistości. Do tego, lato zbliża się wielkimi krokami. Czy w tym roku będziemy mieli choć namiastkę urlopu? Portugalia, jako jeden z niewielu europejskich krajów, rozważa przyjęcie turystów z zagranicy. Niestety, nic nie będzie “po staremu”. Belem, Lizbona, 2019 Oto, co już wiemy na temat tego jak będzie wyglądało lato 2020 w …

Kiedy pod koniec marca wróciłam do domu z Tanzanii łudziłam się, że być może za kilka tygodni uda mi się wymknąć (bezpiecznie) w jakimś kierunku. Kilka tygodni minęło i niestety niewiele się zmieniło. Pandemia trwa. Państwa wprowadzają reżimy sanitarne. Niby są jakieś wstępne plany otwarcia granic, ale nic nie jest pewne ...poza tym, że sytuacja jest dalej dynamiczna. Kiedy więc będzie można znowu podróżować? Postanowiłam zrobić mały research, który pomoże mi zrozumieć czy wracać do pr…

Na lotnisku w Amsterdamie na pierwszy rzut oka wszystko wygląda normalnie. Jest bardzo wcześnie rano i wszystko jest pozamykane. Wylądowało kilka samolotów, więc ludzi jest na początku sporo. Dopiero po podejściu do ekranów widzimy rozmiar katastrofy. Trudno jest znaleźć lot, który nie byłby odwołany. Nic nie lata Pozamykane restauracje są oklejone taśmami i otwiera się tylko kilka mniejszych sklepów. Nie ma gdzie kupić jedzenia. Dostępne jedynie są napoje i jogurty. Ludzie też się roz…

Piąta rano, ciemno, uciekamy z Tangi. Dalej nie jestem przekonana czy robimy dobrze. Lot do Amsterdamu niby jest w planie, ale nie mogę się odprawić. Kulthum z ojcem i bratem żegna nas przy bramie. Daje nam na drogę ciepłą wałówkę. O której musiała wstać, żeby to dla nas przygotować? Dojeżdżamy na przystanek, ten stary w centrum miasta. Jakiś facet krzyczy korona . Patrzę na niego, on pokazuje że ok. Chwilę później rozumiem, że to miejscowy wariat. Krzyczy różne rzeczy. Ładują nasze torb…

Zaczyna się nasz ostatni dzień w Tandze, choć może wcale nie... Dalej nie mamy żadnej informacji czy nasz bilet i rezerwacja są jeszcze ważne. W apce przy próbie odprawy pojawia się błąd. Na stronie internetowej odprawa nie jest jeszcze dostępna. Staram się na razie wyłączyć negatywne myślenie i cieszyć się ostatnimi (prawie) beztroskimi chwilami w Afryce. Dzisiaj będziemy mieli małe demo Zanzibaru. Płyniemy na Yambę - niewielką, bezludną wyspę u wybrzeży Tangi. Dookoła niej znajduje się…

Po wczorajszym wysiłku dzisiaj przyszedł czas na relaks. Jedną rzeczą, którą mamy załatwić to zajrzeć do tej drugiej agencji i zapłacić i dogadać jutrzejszy snorkeling.  Mamy się spotkać z przewodnikiem i umówić szczegóły. Obstawiamy trochę na żarty czy to przypadkiem nie będzie Salim. I co się okazuje? Ano, że to Salim właśnie będzie jutro z nami pływał. Resztę dnia spędzamy w klubie kąpielowym. Gdy słońce było już blisko horyzontu woda wydawała się trochę chłodniejsza niż ostatnim razem. …

Jest wczesny wieczór a ja nie mogę się ruszyć. Po zimnym prysznicu i zimnym piwie dalej czuję jak odparowywuje ze mnie gorąco dzisiejszego dnia. To był największy wycisk, jaki dałam swojemu ciału w ostatnich latach a może nawet w całym moim życiu. Zacznę od początku. Wybraliśmy się zwiedzić Amboni Caves i okolice. Długo się zastanawiałam czy jechać samochodem, czy na rowerach. Nie lubię się izolować i miałam ochotę ruszyć cztery litery, więc wybrałam rower. Pożałowałam tego w chwili, w któr…

Pierwszy przypadek wirusa w Tanzanii został wczoraj oficjalnie potwierdzony.  Nie czuję zagrożenia i przy naszym trybie życia w Tandze nie powinniśmy stanowić też zagrożenia dla innych. Decyzja o przyspieszonym powrocie do Europy jednak zapadła. Jestem zła. Niestety, rozum musiał przejąć kontrolę. Serce krwawi. Po przebukowaniu lotu i tabletce na uspokojenie, postanowiłam wykorzystać jak najlepiej resztę czasu. Do soboty zostajemy w Tandze. Na szczęście przemili właściciele naszego domku…