Kilka dni temu, po bardzo męczącej podróży (tajfun po drodze) wylądowaliśmy po raz kolejny na lotnisku Haneda w stolicy Japonii. Mimo późnej godziny obsłudze lotniska nie brakowało animuszu. Odprawa paszportowa pomimo gigantycznej kolejki poszła całkiem gładko. Bagaże zostały równiutko ułożone na pasie bagażowym i trzy osoby pilnowały, żeby walizki „wypływające” z czarnej dziury nie wpadały na siebie. Pani celniczka, wyglądająca trochę jak cosplayerka, zeskanował tylko kod QR deklaracji celne…
Wczorajsza droga do Bangkoku dłużyła się niemiłosiernie a korki na przedmieściach zestresowały niektórych współpasażerów. Ja przeznaczyłam ten czas na doczytanie kilku artykułów o Bangkoku i ułożyłam elegancki plan. Chciałam wycisnąć z ostatniego dnia ile się da. Zamiast układania planów powinnam raczej przejrzeć wiadomości. Wiedziałabym wtedy, że w Bangkoku organizowany jest szczyt APEC i pół miasta jest zamknięte. Ale po kolei. Rano, zgodnie z planem wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się…
Dzisiejszy dzień po raz kolejny przeznaczamy na totalny odpoczynek. Jedyny plan jaki mamy to wrócić na kolację do kramiku z wczoraj. Od samego rana rozkładamy się na leżakach przy plaży z naszymi gadżetami i książkami. Mnie jednak rozpiera energia i nie mam ochoty na leżenie. Wypróbowuję wszystkie baseny i huśtawki, spaceruję po plaży, pływam w morzu choć jest bardzo gorąco. W końcu wymyślam sobie nowe zadanie. Dziś nauczę się pływać na SUP. Fal nie ma, morze jest spokojne, powinno być fajnie…
Tajlandia. Snorkeling na Koh Chang. Rozwikłanie tajemnicy niezwykłego zapachu.
Wstajemy nieco wcześniej i naszykowani i uzbrojeni w snorkele meldujemy się na śniadaniu. Po śniadaniu wyruszamy do Bang Bao skąd wypływamy na Ko Rang. Wyspa w całości jest uznana za park narodowy. Kiedy czekamy na nasz songthaew czyli pickupa z siedzeniami na ławce w tyle, słyszymy odgłosy łamanego plastiku. Skuter leży na środku drogi. Obsługa z naszego hotelu szybko biegnie i zabiera przestraszoną kobietę z asfaltu. W sumie nie wiem co było przyczyną tego, że spadła ale tutaj zaczyna si…
Po niewczesnej pobudce popijam spokojnie kawę na tarasie delektując się widokiem. Po poręczy przebiega małpka. Kawa jej najwyraźniej nie interesuje. Potem druga i trzecia. Nie ma tutaj tego czego szukają. Dzisiaj planujemy zwiedzić lepiej wyspę na skuterze. Jak już się przekonaliśmy ruch jest dość spokojny. Największe wyzwania stanowią strome i kręte podjazdy. Trochę się ich obawiam, ale Zé jest doświadczonym kierowcą, więc zdaję się na niego. Widok z jadalni Wyspa ma tak naprawdę jedną g…
Drugi dzień na Koh Chang rozpoczynamy królewskim śniadaniem. Stołówka znajduje się w najwyżej położonym budynku a stoliki ustawione są wzdłuż tarasu z widokiem na plażę i tropikalny gąszcz wokół hotelu. Określenie tego posiłku mianem śniadanie to niedopowiedzenie. Dostępne są dania z kuchni chińskiej, tajskiej i europejskiej wzbogacone najróżniejszymi owocami i ciastami. Bye, bye dieto. Wszystko jest pięknie podane i trudno się oprzeć. Ja zaczynam od dimsumów a potem trochę gubię rachubę. P…
Dworzec w Chiang Mai jest chaotyczny, ale wszystkie autobusy odjeżdżają o czasie. Poza naszym. Wielki autokar z tylko 24 miejscami ma też wielki i pusty bagażniku, który lokalni wykorzystują do szybkich przesyłek między Chiang Mai i Bangkokiem. Pudeł jest tyle, że biedny kierowca nie wie już jak je poukładać żeby się zmieściły. W rezultacie wyjeżdżamy z prawie godzinnym opóźnieniem. W autobusie jest zaskakująco wygodnie. Miejsca jest wiele, jest o co oprzeć nogi. Siedzenia rozkładają s…
Doi Inthanon, trekking szlakiem Kew Mai Pan i pożegnanie z Chiang Mai.
Dzisiejszy nocleg był naszym ostatnim w Chiag Mai. Wieczorem wyjeżdżamy nocnym autobusem do Bangkoku i potem dalej na Koh Chang. Póki co jednak musimy się szybko wyszykować bo o 7 rano jesteśmy umówieni na wycieczkę do parku narodowego Doi Inthanon, którą wybraliśmy wczoraj podczas spaceru. Mocno sfrustrowany i zestresowany przewodnik pojawił się w naszym hostelu chwilę przed czasem. Reprymenduje nas, że nie jesteśmy gotowi, a my nie mamy z kim zostawić bagażu. Niestety, w hostelu nie ma ni…
Od samego rana myślę o wieczornym wyjeździe. Aby uniknąć gigantycznych korków, które wieczorami tworzą się wokół starówki, umówiliśmy się w barze daleko od centrum. Pierwszą połowę dnia spędzamy włócząc się po zakamarkach starówki i odwiedzając mniej znane świątynie. Na lunch wracamy do Huen Phen, który w porze obiadowej otwiera się z drugiej strony. Wnętrze nie jest już takie ciekawe, ale jedzenie jest dalej wyśmienite. Boczne uliczki Chiang Mai w południowym słońcu W końcu wyruszam…