Pomysł na wyjazd do Tajlandii naszedł mnie po obejrzeniu zdjęć z Chiang Mai podczas festiwalu Loy Krathong i Yi Peng. Tysiące światełek unoszących się w powietrzu lub dryfujących po wodzie kojarzyły się z czymś ciepłym i przyjemnych. Mimo, że staram się nie myśleć na zapas i nie wyobrażać sobie jak będzie, to jednak mam pewne oczekiwania, że to święto mnie oczaruje. Liczę się z tłumami ludzi na ulicach, więc nie chcę się stresować układaniem planu, który i tak by pewnie nie wypali. Zamiast t…

Zimno budzi mnie wcześnie rano. Jestem cała połamana. Raczej się odzwyczaiłam od spania na podłodze. Spod desek podłogi dobiegają odgłosy krów. Nie mam jeszcze odwagi wyjść z legowiska. Pomimo sytej kolacji czuję głód. Decyduję się wstać dopiero gdy słyszę krzątanie się na zewnątrz. Witam się z przewodnikiem, ogarniam szczątkową toaletę i idę na przechadzkę po wiosce. Po drodze mijam jej mieszkańców w drodze na pola. Niektórzy się uśmiechają, inni są trochę spłoszeni. Wioska położona jest na s…

Siedzę na drewnianym tarasie chaty, w wiosce, której nazwy nie potrafię wymówić i popijam chłodne piwo. Chatka zbudowana jest na drewnianych palach. Z jednej strony mamy widok na poletko ryżowe z drugiej strony na krowę i świnię. Chatka ma trzy pomieszczenia i skromne wyposażenie. W jednym pomieszczeniu znajduje się palenisko, kilka garnków i legowiska domowników. W drugim pomieszczeniu legowiska dla gości (takie same jak naszych gospodarzy), kilka haków i dwa okienka bez szyb. W trzecim pomie…

Budzik zadzwonił gwałtownie. Otwieram od razu oczy, bo pamiętam, że to bardzo ważne żeby dziś nie zaspać. Nie do końca jednak wiem gdzie jestem i gdzie mam się udać. Po chwili mój hipokamp dołącza do reszty mózgu i już przypominam sobie, że przecież idziemy ofiarować jałmużnę mnichom - merit. Jest 4:30 ogarniam się niezdarnie. Wczorajsze emocje, zmęczenie, jet-lag… jednak ciekawość wygrywa i jeszcze przed piątą docieram pod Wat Traphang Thong. Piąta rano pod Wat Traphang Thong Ofiarowanie…

Po wielu godzinach spędzonych na głodniaka w autobusie mamy w końcu krótką przerwę na posiłek. Autobus zjeżdża z drogi do punktu obsługi podróżnych. Są tam toalety, mini sklepik i kantyna. Są także autobusy innych przewoźników. W stołówce, tak jak inni pasażerowie pokazujemy bilet i okazuje się, że w cenie biletu jest też prosty posiłek. Składa się on z rosołu z pulpetami i szklanki wody. Smakuje lepiej niż wygląda. Godzina jest zdecydowanie późna. Nasz guesthouse przyjmuje tylko do 23.30 a j…

Kiedy piszę te słowa jesteśmy już w autokarze do Sukhothai. Zasnęłam natychmiast po tym jak sobie zdałam sprawę, że w Europie jest już dobrze po północy. Moje ciało wydało podświadomy rozkaz, że teraz spanie, i jego świadoma część się temu poddała. Obudził mnie dopiero głód. Pędzimy z zawrotną prędkością 80 km/h ale jesteśmy już w połowie drogi. Wnętrze autokaru jest dość niespotykane. Cześć dla podróżnych jest oddzielona od kierowcy solidną ścianką z drzwiami. My siedzimy w pierwszym rzędzi…

No i zaczęła się nowa przygoda. Organizowana niepewnie, na ostatnią chwilę i na kolanie. I mimo, że piszę to z Hong Kongu a za chwilę lecimy do Bangkoku, to nic nie jest dopięte na ostatni guzik. W drodze Nigdy nic mnie nie ciągnęło do Tajlandii i może dlatego ciężko było mi ułożyć plan. Musiałam się jednak wziąć do kupy bo różne vauchery, które mieliśmy jeszcze z 2020 traciły ważność. Pomogły zdjęcia Loy Krathong i Yi Peng z Chang Mai i jakoś to dalej poszło. Zaplanować cokolwiek łatw…

Dzisiaj jest już nasz ostatni dzień na Azorach. Jutro rano wracamy do domu. Pogoda jest dalej dość deszczowa, mimo to jedziemy kolejny raz w kierunku Sete Cidades. Zatrzymujemy się w słynnym punkcie widokowym Vista Do Rei, niestety jedyny widok jaki możemy podziwiać to ten namalowany na tablicy informacyjnej z azulejos. Poza tym “mleko”. Widok na Set Cidades, w właściwie brak widoku... Nie ma sensu ani zjeżdżać na dół do jeziora ani kręcić się dalej po okolicy. Mgłę da się pokroić nożem. …