dziennik Japonia Tokio

Powrót do Tokio. Fukagawa Hachiman Matsuri.

Kilka dni temu, po bardzo męczącej podróży (tajfun po drodze) wylądowaliśmy po raz kolejny na lotnisku Haneda w stolicy Japonii. Mimo późnej godziny obsłudze lotniska nie brakowało animuszu. Odprawa paszportowa pomimo gigantycznej kolejki poszła całkiem gładko. Bagaże zostały równiutko ułożone na pasie bagażowym i trzy osoby pilnowały, żeby walizki „wypływające” z czarnej dziury nie wpadały na siebie. Pani celniczka, wyglądająca trochę jak cosplayerka, zeskanował tylko kod QR deklaracji celnej, którą wypełniliśmy jeszcze w domu i uśmiechem zaprosiła do wyjścia. Kiedy mknęliśmy przez zasypiające już Tokio czułam się surrealne, a rano kiedy zadzwonił budzik nie wiedziałam do końca gdzie jestem.

Asakusa Toro nagashi
Asakusa Toro nagashi

Mam dużo czasu i nie muszę się spieszyć. Nie mam więc konkretnego planu. Pozwalam chwili trwać, zwłaszcza, że do Japonii zbliża się kolejny tajfun i wszystko zależy od pogody. Poza tajfunem zbliża się też święto Obon. Jest to czas, który Japończycy spędzają z rodzinami i wspominają zmarłych. Nie są to święta zbyt widowiskowe i nie towarzyszą im barwne festiwale. Obon przypomina trochę nasze zaduszki. Istnieje kilka obrzędów związanych tym świętem i mam nadzieję, że uda mi się je poznać.

Jeden z tych obrzędów odbył się wczoraj. Zaraz po zachodzie słońca rzeką Sumidą spłynęły setki światełek Toro nagashi. Mają one wytyczyć drogę dla duchów zmarłych z powrotem na ziemię.

Dzisiaj pogoda jest już deszczowa i wygląda na to, że to już kolejny tajfun daje się we znaki. Jest jednak takie wydarzenie, któremu mokra pogoda nie zaszkodzi.

Fukagawa Hachiman Matsuri.

Fukagawa Hachiman Matsuri jest to jeden z najstarszych festiwali shinto, jeszcze z okresu Edo, który w pełnej skali obchodzony jest co trzy lata (i na nasze szczęście właśnie w 2023). Nie jest to święto powiązane z buddyjskim Obon i ma radosny nastrój. Jednym z elementów festiwalu jest procesja mikoshi, czyli przenośnych kapliczek, które obserwujący leją z entuzjazmem i radością wodą, która symbolizuje oczyszczenie. Deszcz w tej sytuacji nie bardzo przeszkadza.

Fukagawa Hachiman Festival
Fukagawa Hachiman Festival

Kiedy dotarliśmy na miejsce procesja jeszcze stała, a policja zamykała okoliczne ulice dla ruchu. Wzdłuż chodników napełniano beczki a dzieciaki z radością testowały pistolety na wodę. Kiedy nadano znak rozpoczęcia i kolejne mikoshi zostały uniesione na barkach ubranych w tradycyjne stroje tragarzy, rozpoczęła się radosna bitwa wodna. Nikt z uczestników nie ostał się suchy a nawet pokątni obserwatorzy, jak my, zostali solidnie zmoczeni. Dzieła dokończyła ulewa.

Obserwując i trochę też biorąc udział w wydarzeniu doświadczyliśmy legendarnej japońskiej życzliwości. A to poczęstowano nas herbatą, a to użyczono wiadra z wodą i nawet dwóch starszych panów podarowało nam pamiątkowe wisiorki. Na koniec gdy w strugach deszczu próbowaliśmy się dostać do metra zaproszono nas na przeczekanie do zamkniętej z powodu święta knajpki i poczęstowano herbatą i piwem (musimy tam wrócić, bo menu wyglądało prze-apetycznie).

Teraz już sucha w hotelu czekam na kolejną ulewę.

Komentarze