Azory dziennik Portugalia São Jorge

Azory - dzień 6. São Jorge - Przygoda na Caldeirze

Dzisiejszy dzień zupełnie nie poszedł zgodnie z planem i zakończył się w dość nieoczekiwany sposób. Ale po kolei…

Od rana, całkiem planowo pojechaliśmy do Fajã dos Cubres, gdzie czekała na nas taksówka, żeby nas zawieść na początek szlaku PR1SJO. Szlak wiedzie od Serra do Topo, przez Fajã da Caldeira de Santo Cristo (nazywana potocznie Caldeirą) do Fajã dos Cubres.

Zwiedzanie Fajã zostawiliśmy sobie na koniec i wyruszyliśmy od razu do Parque Eólico da Serra do Topo gdzie rozpoczyna się szlak. Mimo ostatnich doświadczeń, woleliśmy z klifu zejść niż się na niego wspinać. Dzień zapowiadał się cudownie… białe obłoki na horyzoncie, soczysta zieleń dookoła. Szlak rozpoczyna się na wysokości ok. 600 m. widok jest więc obłędny. Ścieżka prowadziła przez pola i lasy. Szliśmy nią niespiesznie, zachwycając się krajobrazem.

Serra do Topo
Serra do Topo

Czym bliżej do Caldeira de Santo Cristo, która jest położona nad samym morzem, tym ścieżka zrobiła się szersza. Wiodła teraz nad strumieniem, obrośniętym drobnymi kwiatkami. Na strumieniu powstały liczne progi, a przy największym z nich, oficjalnie nazwanym “Małym wodospadem” (pt. Cascata pequena), zrobiliśmy sobie krótką przerwę. Akurat z przelatującej nisko chmury pokropił deszcz i sprawił, że soczysta zieleń nabrała jeszcze żywszego koloru. Schowaliśmy się pod gęstą koroną drzew i nie było tragedii.

W drodze do "Caldeiry"
W drodze do "Caldeiry"

Po wizycie przy wodospadzie zaczęliśmy ostatni etap zejścia do Caldeiry. Ocean był już na wyciągnięcie ręki i wkrótce zobaczyliśmy pierwsze zabudowania. Pomimo braku możliwości dojechania samochodem żyje tu sporo ludzi. Domy są niewielkie, zbudowane z kamienia a fasady często porastają zielone pnącza. Między domami rozciągają się niewielkie pastwiska, na których pasą się zadowolone azorskie krowy.

Caldeira
"Caldeira"

Najciekawszym elementem Caldeiry jest laguna, nad którą mieszkają niezliczone gatunki ptaków. Woda w niej jest przezroczysta i przyjemnie ciepła i aż żal, że nie byłam przygotowana na kąpiel. W lagunie poławia się jedyne w swoim gatunku małże, które, przyrządzone w lokalnym barze miały stanowić nasz dzisiejszy obiad.

Fajã da Caldeira de Santo Cristo
Jednak trochę jesiennie...

Pełni apetytu, dotarliśmy do jedynego baru gdzie nam powiedziano że… kuchnia po sezonie nie pracuje i serwują tylko napoje. Po krótkich negocjacjach okazało się, że kuchnia jednak trochę pracuje i przyrządza dania na zamówienie, i że mają świeżo wyłowione małże, i że w sumie jak nam tak bardzo zależy, i że przyszliśmy na pieszo taki kawał, to nam przyrządzą jedną porcję, żebyśmy nie musieli wracać na głodnego. No kamień z serca… do samochodu zostały nam jeszcze jakieś 4 km.

Małże ala Caldeira
Małże al`a Caldeira

Usiedliśmy więc rozanieleni na tarasie i zaczęliśmy przysłuchiwać się rozmowom lokalsów. W którymś momencie przyszło nam do głowy, żeby zapytać się ich o Vinho de Cheiro - słabe, domowe wino, o którym wszyscy mówią i nigdzie nie można go dostać. W ten sposób nawiązała się ciekawa rozmowa, trochę o wszystkim, trochę o niczym. Jeden z mężczyzn na chwilę zniknął, i wrócił z niewielką butelką owego wina. Pasowało wybornie do małż. Panowie, wkrótce się rozeszli, ale jeden z nich przed odejściem zaprosił nas do zwiedzenia domu jego dziadków, który znajduje się kilka kroków od baru.

Ciężko było nie skorzystać z takiej okazji. Adroaldo razem ze swoim przyjacielem Armando, oprowadził nas po niewielkim domu, który odnawia i opowiedział historie z życia swoich przodków. Na koniec, portugalskim zwyczajem zaprosił do kuchni na przekąskę, bo panowie szykowali się właśnie do podwieczorku. Usiedliśmy w odnowionej kuchni z malutkimi sprzętami, które Adualdo przetransportował do Caldeiry quadem. Po chwili dołączył do nas Emanuel, ten który poczęstował nas w barze domowym winem. Przyniósł ze sobą świeżo złowione ryby oraz wiadro skałoczepów, które przyrządziliśmy wspólnie na blasze w małym gazowym piekarniku. Usiedliśmy więc razem do przekąski a Adroaldo opowiadał o trudach życia w tym ciekawym miejscu. Trudy te dobrze zna, bo od wielu lat jest lokalnym samorządowcem. Emanuel, na co dzień samowystarczalny (łowi, uprawia warzywa, warzy wino) okazał się też pisarzem, który wybrał życie na Fajã. Podarował mi swoją książkę, której w literacki sposób opisuje wyjście z choroby alkoholowej.

Świerze skałoczepy czyli Laps
Świerze skałoczepy

Zrobiło się już późno a w międzyczasie dostaliśmy także zaproszenie od Armando. O kontynuowaniu szlaku na pieszo nie było już mowy. Z Fajã Caldeira de Santo Cristo do Fajã dos Cubres zabrał nas Adualdo swoim quadem. W sumie jechaliśmy w czwórkę, z naszymi plecakami, resztą jedzenia i wielki workiem ze śmieciami (śmieciarki, tak jak inne samochody nie dojeżdżają do Caldeiry). Mimo, że Adualdo, jechał bardzo ostrożnie, chwilami czułam serce w przełyku.

Na Fajã dos Cubres przesiedliśmy się do samochodów i przez Norte Pequeno zjechaliśmy do Fajã das Pontas, żeby odwiedzić Armando i zobaczyć jego piękny dom z cudownym tarasem wychodzącym na ocean. Co ciekawe do Fajã das Pontas nie dochodzi prąd. Oczywiście wszystkie domy są wyposażone w generatory lub instalacje fotowoltaiczne z bateriami, jednak sztuczne światło po zachodzie słońca jest ograniczone do minimum. Tak czarnego nieba jak tam dawno nie widziałam.

Zrobiło się już bardzo późno i musimy wrócić do Urzeliny, gdzie mamy nocleg. Rozstajemy się w bardzo miłej atmosferze. Oni zadowoleni z tego, że mogli nas ugościć, my zadowoleni, że mogliśmy zobaczyć fragmencik życia w tak ciekawym miejscu. Wymieniliśmy się kontaktami. Może kiedyś tu wrócimy i miło się będzie znowu spotkać.

Musimy trochę zmodyfikować nasze plany na jutro ale nie mamy żalu. Zdecydowanie warto było poznać ludzi i posłuchać ich interesujących historii.

Epilog
Planowaliśmy powrót na São Jorge w czerwcu 2022, jednak po serii trzęsień ziemi (na szczęście obyło się bez większych strat) i groźbie wybuchu wulkanu, zawiesiliśmy nasze plany. Mamy dalej kontakt a Adroaldo i Armado. Trzęsienia ziemi im nie straszne, obaj chcą pomagać gdyby sytuacja się skomplikowała. Niedawno mieliśmy okazję spotkać się z Adroaldo i poznać jego córki.

Komentarze