Azory dziennik Pico Portugalia

Azory - dzień 4. Pico - trekking.

Szybka pobudka, kawa z widokiem na bazalty i już jedziemy na szlak. Co prawda, nie odważyliśmy się wspinać na Pico, bo pogoda jednak zbyt nieprzewidywalna. Chcemy za to przejść ile się da po nieco łagodniejszym szlaku PR13PIC - Lagoa do Capitão.

Jezioro Lagoa do Capitão
Jezioro Lagoa do Capitão

Szlak zaczyna się w pobliżu parkingu przy jeziorze Lagoa do Capitão, w centralnej części wyspy, ok. 820 m npm.. Przy samym jeziorze przywitało na stado ciekawskich kaczek. Jest dość chłodno i wtulam się w polar. Deszcz wisi w powietrzu.

Idziemy drogą pośród soczystych pastwisk. Na razie nie jest trudno. Deszcz jeszcze wytrzymuje. Za zakrętem drogę zagradza nam stado krów. Rozłożyły się po obu stronach drogi. Leżą i patrzą. Iść? Nie iść? Ok, idziemy. Za kolejnym zakrętem jest jeszcze ciekawiej. Kolejne stadko rozłożyło się centralnie na drodze. Pobocze też zajęły i chyba bez bliższego kontaktu się nie obejdzie. Stoimy i się gapimy na nie, one na nas, aż w końcu jedna się zlitowała, podniosła i odsunęła parę kroków. Za nią druga, z lekkim niechceniem. OK, może się przyciśniemy... Dało radę, idziemy dalej, żartujemy że “korki jak na Zakopiance”.

Krowy na szlaku
Na szlaku

Jesteśmy już niżej, szlak skręca w kierunku lasu. Zaczyna kropić, ale pod gęstą koroną liści prawie tego nie czujemy. Roślinność jest bujna i różnorodna. Wszystko pachnie. Komarów brak. Robi się jednak coraz bardziej grząsko. Gdzieniegdzie, porozkładane są kładki które jednak toną w błocie. Nic to, podwijam spodnie i biorę kija do wyszukiwania najpłytszych miejsc. Schodzimy jeszcze trochę w takich warunkach i na szczęście droga zaczyna się zmieniać. Idźmy teraz po grudach zastygłej lawy, i próbujemy odgadnąć, zapewne bez sukcesu, jak się taka formacja nazywa. Droga jest męcząca. Łatwo się poślizgnąć i zjechać. Mamy jednak posmak przygody i trochę satysfakcji. Zaglądamy jeszcze do opuszczonego ujęcia wody w Ribeira de Dentro i już normalną drogą docieramy do budynków zakonu S. Pedro de Alcântara, gdzie po ok. 4 godzinach kończymy szlak.

Szlak
Szlak ałć-ałć

Wracamy taksówką do Lagoa do Capitão. Jest trochę przed piątą. Nie wyglądamy najlepiej i jesteśmy zmęczeni. Decydujemy, że dalsze zwiedzanie odbędzie się już na czterech kołach. Wyjeżdżamy z Lagoa do Capitão i jedziemy Estrada dos Lagoas, czyli Drogą Jezior, ku wschodniemu krańcowi wyspy. Jest pusto. Napawamy się widokami zielonych pastwisk na tle oceanu. Rozpogodziło się trochę, ale miejscami, między wzgórzami przelewa się mgła. Jeziora rozrzucone po obu stronach drogi odbijają niebo. Kiedy Droga Jezior się kończy zjeżdżamy w kierunku północnym i drogą ER1 wracamy do Madaleny na kolację.

Droga Jezior
Droga Jezior 

Dzisiaj spróbujemy nowego, azorskiego dania - gulasz z ośmiornicy (pt. Polvo Guisado à Moda dos Açores).

Pico nocą

Komentarze