Azory - dzień 2. Kaldera Faialu
Poranny widok na Pico nie rozczarował. Pierwszy raz było widać sam czubek krateru, przez Portugalczyków zdrobniale nazywany Czubeczkiem. Dzień zapowiadał się pogodny i tego właśnie było nam potrzeba żeby przejść szlak brzegiem kaldery Faialu - PRC 04 FAI Caldeira
Czubeczek w słońcu |
Szlak znajduje się w centralnej i najwyżej położonej części wyspy. Ciągnie się przez prawie 7 km i ma ok. 200 m przewyższeń. Wyruszyliśmy zaraz po śniadaniu. W punkcie startowym dostępna jest niewielka platforma. Widok z niej jest majestatyczny. Od strony południowej zaczęły nadciągać niewielkie chmury. Nie zapowiadały deszczu ale mogły skutecznie zasłonić widoki i w dodatku zapewne niosły zimne i wilgotne powietrze. I jak to w górach bywa, bywa też na kalderach, w słońcu upał a w cieniu lub mgle drętwieją z zimna palce.
Faial - Kaldera |
Wyruszyliśmy więc w kierunku części słonecznej mając po jednej stronie widok na przybrzeżne wioski i majaczący w oddali Pico a po drugiej wnętrze kaldery. Przy takim krajobrazie ciężko patrzeć pod nogi a droga po ostatnich deszczowych tygodniach zrobiła się delikatnie mówiąc grząska. Brzeg kaldery po tej stronie opanowały przekwitłe już niestety hortensje. Pomyślałam, że chętnie wróciłabym tutaj wiosną. W połowie drogi zbliżyliśmy się nieuchronnie do części kaldery opanowanej przez mgłę. Sceneria nabrała tajemniczości. Droga zrobiła się jeszcze węższa i jeszcze bardziej grząska, ale co ciekawe zauważyliśmy ślady kopyt. Kozice?
Faial - Kaldera - Na szlaku |
Szliśmy w tej mgle już do punktu początkowego po drodze mijając się ze stadem krów. (Czyli jednak nie kozice.) Z licznymi przerwami na zdjęcia i zachwyty szlak udało nam się przejść w ok 3,5 godziny.
Faial - Kaldera - Na szlaku |
Mamy więc jeszcze spory kawałek dnia i niewiele już energii. Można by spróbować kąpieli w jednym z wielu przybrzeżnych basenów i przy okazji skorzystać z prysznica, wyczyścić buty i nogawki grubo pokryte błotem.
Wyruszyliśmy więc samochodem w kierunku kąpieliska Varadouro. GPS pokierował nas pustą drogą, która wyglądała jakby ktoś ją właśnie oddał do użytku. W połowie zniknęły wszelkie oznaczenia, zarówno pionowe jak i poziome, a jeszcze dalej stał jeden, jedyny znak informujący o objeździe, tyle że nie było już gdzie zjechać. I tak właśnie najwidoczniej zamkniętą dla ruchu drogą dostaliśmy do południowo-zachodniej części wyspy.
Kąpielisko w Valadouro to kolejny nadbrzeżny basen, częściowo otoczony skałami, między którymi wylany jest chodnik i platforma do opalania. Jest już po sezonie i miejscowość jest opustoszała. Pogoda jednak jest tak przyjemna, że tym razem nie odmówiliśmy sobie kąpieli, mimo że co większe fale przedzierały się do basenu. W niecce pojawiła się nawet ławica nieco zagubionych rybek.
Valadouro - basen |
Na koniec dnia postanowiliśmy jeszcze odwiedzić jedną z nielicznych plaż - Praia de Almoxarife. Muszę przyznać, że jej czarny wulkaniczny piasek wcale nie jest gorszy od białego. Gdyby nie wysokie fale, chętnie wskoczyłabym jeszcze raz do wody.
Czarny piasek na Almoxarife |
Ostatni wieczór na Faialu spędzamy po raz kolejny w Atletico. Jutro wyruszamy promem na Pico.
Oj jak morze się nie uspokoi to będzie przygoda!
Zachód słońca w Horta |
Komentarze